niedziela, 26 kwietnia 2015

Korzonki.....

A to wszystko zaczęło się wczoraj...
Gdy wstałam rano zauważyłam że Draco inaczej się zachowuje - brak energii, ciągle leżał.  Jak schodziliśmy ze schodów to ledwo co schodził, na spacerze też chodził wolno, wolniej niż zwykle. Dało mi to do myślenia że coś mu jest. Po schodach nie umiał wejść więc musiałam go wnieść. Później co raz gorzej się czuł - miał drgawki, ciągle leżał, nic nie jadł i nie pił. No i trzeba było znaleźć weterynarza który przyjmuje w niedzielę. Dwa znalazłam w innym mieście tyle że daleko. Ciocia zadzwoniła do kliniki w naszym mieście - na nasze szczęście weterynarz odebrał i powiedział że o 19 mamy przyjść. Późnym popołudniem zmusiliśmy psa by się trochę napił, pierw z łyżeczki a potem z miski. W końcu nadszedł czas by iść do weta. Draco musiał być w torbie bo inaczej nie dałby rady iść. Weszliśmy do weta, zbadał go i powiedział że chwyciły go korzonki. Podczas dawania dwóch zastrzyków Draco stał jak słup, nie warknął ani nic. Wet powiedział że po zastrzykach powinien noc spokojnie przespać, jutro czyli dziś do kontroli i znowu na zastrzyk. Jak wróciliśmy do domu to wgl nie ten pies - miał dużo energii, zaczął jeść przysmaki ;)

No i teraz coś do Was moi czytelnicy : Jeśli widzicie zmianę zachowania u swojego zwierzaka, nawet najmniejszą to zadzwońcie czy nawet idźcie do weterynarza - na prawdę warto. Zwierzaku może się coś dziać a Wy o tym nawet nie wiecie.

1 komentarz:

  1. Jak dobrze, że wyzdrowiał! Korzonki to głupia sprawa, dobrze, że mogliście iść do weterynarza ,pies bez życia jest straszny :)
    Pozdrawiamy! G&M

    OdpowiedzUsuń